
Tysiące uczestników, ponad pół tysiąca piw i koncerty, o których mówić będzie się jeszcze długo. 54. Chmielaki Krasnostawske przeszły do historii jako te, w których festiwalowe serce biło najmocniej – przy dźwiękach Kultu, tym samym udowadniając, że dojrzewają jak dobre piwo.

Piwo, ludzie, klimat
Krasnystaw po raz kolejny udowodnił, że jest stolicą piwa. Na uczestników czekało 60 browarów z pięciu krajów i setki stoisk, przy których można było odkrywać najróżniejsze smaki złocistego trunku. Rynek tętnił życiem – od wesołego miasteczka, przez korowód, aż po kiermasze i koncerty.
Kazik i powrót wspomnień
Kulminacyjnym punktem drugiego dnia festiwalu bez wątpienia był moment gdy na scenie pojawił się Kult, a tłum natychmiast zamienił się w wielki chór. Kazik Staszewski porwał publiczność nie tylko muzyką – w pewnym momencie podzielił się też nostalgicznym wspomnieniem sprzed lat, kiedy to Kult po raz pierwszy występował w Krasnymstawie... jeszcze jako support zespołu De Mono. – Miło tu wracać, pamiętam, jak graliśmy tu na początku naszej drogi – dziś to zupełnie inne przeżycie – mówił ze sceny, a publiczność nagrodziła go gromkimi brawami.
Energia, której nie da się zapomnieć
Koncert Kultu był sercem sobotniego programu, ale nie jedynym jego punktem. W ramach „Lata na maxxa” zagrali również Paktofonika, Oskar Cyms i Modelki, a na Scenie Dworek – jazz, rock i folk tworzyły bardziej kameralny klimat. Krasnystaw na chwilę stał się muzycznym centrum Polski.
Sport, kabaret i piękno
Publiczność bawiła się nie tylko przy muzyce. Półmaraton Chmielakowy, „Chmieloty” nad głowami, Zlot Weteranów Szos, wybory Miss Chmielaków i powrót Kabaretonu – każdy znalazł coś dla siebie. Tego weekendu miasto żyło od świtu do nocy, łącząc pasje i pokolenia.
